Z archiwum polskiego jazzu

Trend sprzedaży z abonamentem telefonicznym urządzeń zgoła nietelefonicznych zaczyna już naruszać normy BHP.

Jeśli trendy mogą zataczać kręgi, to trend sprzedawania z abonamentem telefonicznym urządzeń zgoła nietelefonicznych, zatacza kręgi tak szerokie, że zaczyna już naruszać normy BHP. Poważnie.

Całkiem niedawno żartowaliśmy sobie wspólnie z pralki, którą w Saturnie można było kupić w abonamencie (z abonamentem?) Orange. Tym razem z abonamentem można kupić… ale najpierw uporządkujmy fakty.

Nie na temat: pralka w abonamencie

Żeby nie było, że zmyślam - pralka w abonamencie.

Żeby nie było, że zmyślam – pralka w abonamencie. Widoczna jest nawet istotna część powierzchni płaskiej.

Jak się okazało, pomysł sprzedawania pralki w abonamencie nie jest bynajmniej tak absurdalny, jak mogłoby się wydawać, szczególnie w przypadku pralek LG – a to akurat była pralka LG. Wciąż jednak jest to pomysł nieco na wyrost, bo o ile niektóre z pralek LG rzeczywiście potrafią rozmawiać przez telefon, to żeby rozmawiać przez telefon, jest im potrzebny telefon. Czyli abonament nie jest im potrzebny.

No chyba że nie mamy jeszcze telefonu.

Albo mamy telefon, ale nie mamy jeszcze abonamentu, bo nie kupiliśmy sobie pralki.

W każdym razie, aby oszczędzić Wam klikania w link powyżej, cały patent z pralką LG rozmawiającą przez telefon polega na tym, że producent najwyraźniej wątpi w umiejętność opisu ewentualnej usterki przez użytkownika pralki. Dlatego, jeśli pralka się zepsuje, konsultant infolinii ma za zadanie przerwać chaotyczne wywody użytkownika…

Kurde, właściwie czemu używam słowa „użytkownik”, a nie na przykład równie poprawnego gramatycznie, a zapewne dużo bardziej poprawnego statystycznie słowa „użytkowniczka”? W imię poprawności politycznej poprawność językowa została już przecież zmasakrowana słowem „ministra”, więc może, żeby pojedynek między jedną i drugą poprawnością zakończył się politycznie poprawnym remisem, powinienem teraz dać polszczyźnie okazję do słodkiego odwetu na politycznej poprawności, używając słowa „użytkowniczka”?

Przy czym oczywiście słowo to używane jest tu deskryptywnie statystycznie, a nie deklaratywnie światopoglądowo.

Wracając do tematu: jeśli pralka się zepsuje, konsultant infolinii ma za zadanie przerwać chaotyczne wywody użytkowniczki pralki (zwracam uwagę, że to producent, cholerny mizogin, powątpiewa umiejętność niechaotycznej komunikacji, nie ja!) i poprosić ją do telefonu. Ją, czyli pralkę. Konsultant prosi pralkę do telefonu, po czym ta, zupełnie jak R2-D2, za pomocą piknięć i bipnięć przekazuje do serwisu zakodowaną informację o usterce.

Wciąż jeszcze nie na temat: przyszłość pralki w abonamencie, czyli zapiski znalezione w archiwum polskiego jazzu

W czwartej części maltretingowego raportu poświęconego kluczowym dla marketingu trendom przypominałem zapowiedź Samsunga, że do roku 2020 wszystkie produkowane przez ten koncern urządzenia będą mogły być podłączone do Internetu. Udało mi się wtedy wyrazić nieco obaw związanych z tą zapowiedzią, jednak nie wszystkie – notatka z jedną z nich zawieruszyła się gdzieś pomiędzy twardymi dyskami a pamięcią w chmurze i przez przypadek znalazła się akurat teraz.

W raporcie udało mi się na przykład wyrazić obawę, że w świecie, w którym wszystkie urządzenia są ze sobą połączone przez Internet, ktoś z łatwością będzie mógł dostać się do mojego konta bankowego, i to dysponując – na przykład – wyłącznie lodówką. Oraz, co być może jeszcze bardziej niepokojące, że ktoś dysponujący bankiem będzie mógł podglądać moją lodówkę.

Nie udało mi się natomiast, w związku z zaginięciem notatki, wyrazić obawy związanej poniekąd z pralką LG.

Obawiam się mianowicie tego, że ktoś może wpaść na pomysł, aby koncepcji planowego postarzania produktów nadać nowy wymiar. W końcu, taka pralka będzie podłączona do Internetu z pewnością nie tylko po to, aby producent mógł jej tylko słuchać.

Z pewnością od czasu do czasu producent chciałby jej także coś szepnąć.

Na przykład: „Wprowadziliśmy do sprzedaży nowy model, a ty już nie jesteś na gwarancji… Chyba wiesz, co robić.”

Na temat: trend narusza normy BHP

Kiedy byłem mały, po podwórku krążył dowcip o przychodzibabie:

Przychodzi baba do lekarza z koszmarnie poparzonymi uszami.

Lekarz: O rany, co się pani stało?!

Baba: No prasowałam i zadzwonił telefon…

Lekarz: To tłumaczy jedno ucho, ale jak poparzyła sobie pani drugie?!

Baba: Chciałam zadzwonić po pogotowie.

Ten dowcip niestety nie jest już zabawny. Ten dowcip jest już prawdziwie niebezpieczny.

W Saturnie można kupić żelazko z abonamentem:

Biorąc pod uwagę to, jak obecnie działają telefony, baba dzisiaj poparzyłaby sobie jeszcze palce...

Biorąc pod uwagę to, jak obecnie działają telefony, baba dzisiaj poparzyłaby sobie jeszcze palce…