Wolność zgromadzeń

t-mobile_tnDemonstracje i pikiety stały się w Polsce tak powszechne, że na relacjonowanie ich zabrakło już czasu w serwisach informacyjnych. Obecnie można się na nie natknąć nawet w czasie bloków reklamowych.

Jedną z takich demonstracji uwieczniła w spocie radiowym swojej nowej oferty, T-Mobile Frii, sieć komórkowa T-Mobile. Licznie zgromadzeni uczestnicy pikiety skandują w niej has… momencik. Czy ja napisałem „licznie zgromadzeni”? No tak, napisałem… Przepraszam, to tak z rozpędu – zwykle kiedy pisze się o demonstracjach, automatycznie używa się zwrotów „licznie zgromadzeni”, „zebrali się pod hasłami”, „nieśli transparenty”.

Prostuję zatem: „licznie zgromadzeni” zdecydowanie nie ma zastosowania do reklamy radiowej różowego operatora. Owszem, słyszymy, że ktoś coś skanduje. Jednak liczba i siła głosów sugerują raczej pikietę astmatyków pod wiejską apteką niż jakąkolwiek solidną demonstrację. Biorąc pod uwagę znikome zaangażowanie wykrzykujących w wykrzykiwane hasła, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy T-Mobile w ogóle zapłaciło komukolwiek za występ w reklamie.

A co to za hasła?

Ma-ła-sieć-ma-ła-wol-ność! Du-ża-sieć-du-ża-wol-ność!

Ma-ła-sieć-ma-ła-wol-ność!-Du-ża…

(Wykrzyknik jest tu raczej umowny – był zapewne obecny w scenariuszu, ale do samej reklamy nie dotarł.)

T-Mobile nie ograniczył się oczywiście do radia. Na ulicach można spotkać plakatowe wersje spotu radiowego. Nie ma na nich śladu po demonstracji, co tylko potwierdza tezę, że była ona tak anemiczna, że w niczym demonstracji nie przypominała.

Plakaty są więc bezdemonstracyjnie różowe.

(Tak wiem – puryści będą twierdzić, że firmowy kolor T-Mobile to magenta, a nie róż. W zasadzie mam gdzieś zdanie purystów, jednak w tym akurat wypadku byłbym nim zainteresowany. Mianowicie, chętnie dowiedziałbym się, gdzie zdaniem purystów lokuje się firmowy kolor T-Mobile na męskiej skali kolorów? Przypomnę tylko, że zgodnie z popularną mądrością ludową, faceci rozróżniają tylko trzy kolory: fajny, pedalski i chujowy.)

Plakat wygląda mniej więcej tak, jak obrazek, który można podziwiać na stronie internetowej T-Mobile:

t-mobile_frii_banner

Nawet puryści nie będą na tyle bezczelni, aby twierdzić, że ten kolor jest "fajny". Zostają więc tylko dwie opcje...

Właśnie, wolność. Jeśli „wolność” to mniej więcej tyle co „swoboda”, to wolność może być nieskrępowana. Albo ograniczona. Albo bezwarunkowa. Albo zabrana. Albo zwrócona. Ale mała? Albo duża?

No chyba, że – skoro jesteśmy przy operatorze telefonii komórkowej – chodzi o mobilny dostęp do internetu. I wolność transferu.

Wiecie. Wolność. Coś dokładnie przeciwnego niż szybkość.

I jeszcze jedna sprawa. Na plakacie, po „gwarancji nielimitowanych rozmów, SMS-ów i MMS-ów” i innych dobrodziejstw pojawia się retoryczne pytanie: „proste?”

To ja może zadam inne retoryczne pytanie: dlaczego na spisanie owych prostych zasad promocji T-Mobile potrzebowało grubo ponad 20 tysięcy znaków, upchniętych drobnym maczkiem na 3 stronach A4?

t-mobile_frii

Proste zasady promocji

Oczywiście wśród owych 20 tysięcy znaków udało się wyasygnować miejsce na usługę, której sam kiedyś padłem ofiarą, ku niekłamanej uciesze czytelników Maltretingu.

A tak swoją drogą, chyba trochę za dużo czasu poświęcam T-Mobile (tudzież Erze GSM). W końcu, jak zauważył jeden z aktywniejszych komentatorów Maltretingu, cenniki w branży telekomunikacyjnej (a od siebie dodam, że to tylko jeden element większej całości) są jednymi ze szczytowych osiągnięć ludzkości w dziedzinie dezinformacji. T-Mobile nie jest w tym zakresie w wyjątkowa: żaden z graczy w branży nie może sobie przecież pozwolić na to, by w dziedzinie robienia klientów w bambuko odstawać od konkurencji.

W przyszłości postaram się więc być bardziej pluralistyczny w swoich tekstach. Na przykład… Na przykład mógłbym dobrać się do dupy Sercu i Rozumowi. Chociaż będzie to z anatomicznego punktu widzenia trudne.