Bo we mnie jest seks

Dzisiejszy wpis będzie prawdziwą sodomą i wenerą, i w związku z tym mam cichą nadzieję, że wśród czytelników maltretingu nie ma jeszcze psychiatrów. Będzie bowiem o papierze toaletowym, masturbacji, seksie i słodkim puchatym szczeniaczku. Naraz.

A to wszystko dziwnym zrządzeniem losu w dniu, w którym przypada Międzynarodowy Dzień Seksu.

Tak, tak – dowiedziałem się, że dzisiaj jest Dzień Seksu. Jak czytamy na stronie biomedical.pl, pierwszej, którą google podpowiada spytany o dzień seksu:

W 2003 Rada Tradycji Unii Europejskiej wyznaczyła datę 7 czerwca jako Międzynarodowy Dzień Seksu. Biorąc pod uwagę fakt, iż w krajach europejskich coraz częściej występuje zbyt niski przyrost naturalny dzień poświęcony seksowi jest jak najbardziej potrzebny.

źródło: biomedical.pl

Idea szlachetna, ale mam wrażenie, że komuś się tu coś nomen omen popieprzyło. Po Radzie Tradycji spodziewałbym się ustanowienia święta bardziej kojarzącego się z… tradycją właśnie. Dnia Rękodzieła na przykład, skoro już jesteśmy przy seksie.

Przejdźmy jednak do konkretów, czyli

ośmiu zmysłowych rolek.

velvet

Zmysłowa rolka nadziei. Cały wagon właściwie.

Nie wiem, co takiego zmysłowego jest w rolce papieru toaletowego. Nie wiem, czy – żeby było zmysłowo – taką rolkę trzeba sobie gdzieś wsadzić (i gdzie) czy wręcz przeciwnie.

Jak się zapewne domyślacie, przeciwieństwem wsadzania rolki jest wsadzanie w rolkę.

Nie wiem też, czy ewentualny akt wsadzania rolki powinien dotyczyć wyłącznie jej wewnętrznych kartonowych powłok, fachowo zwanych rdzeniem, czy też być może rdzenia wraz z całą jego miękką, niezużytą owijką.

Chłopaki od marketingu Velvet jednak wiedzą. Być może zanim zużyję strategiczny zapas ośmiu zmysłowych rolek ja też będę wiedział.

Mam nadzieję jednak, że pieska widocznego na opakowaniu papieru toaletowego Velvet nie będę musiał w to mieszać. Z psychiatrami od biedy mogę mieć na pieńku. Psychiatrzy to małe piwo w porównaniu z akcją odwetową Animalsów.