Panie Ministrze! czyli gdzie mi to lotto cz. 2

lotto_tnPanie Ministrze! (Tu zwracam się do ministra finansów – instytucji będącej, jak każda inna instytucja centralna, ostoją praworządności i symbolem najwyższej próby standardów etycznych; zwracam się akurat do ministra finansów, bo to chyba tej instytucji podlega Totalizator Sportowy. )

Zaglądałem ostatnio na stronę WWW Lotto i… ja wiem, że chłopaki z Lotto działają w dobrej wierze i robią co mogą, aby maksymalnie obiektywnie przedstawić Lotto i szanse na wygranej w tej grze. Bądź co bądź pracują dla instytucji państwowej, a państwo nie wodziłoby swoich obywateli za nos, prawda?

No więc ja wiem, że chłopaki z Lotto są uczciwe tak bardzo, że już dużo bardziej się nie da. Sęk w tym, że mimo najlepszych chęci, z tego co chłopaki z Lotto ostatnio piszą, mówią i pokazują wynika, że wygrana w Lotto jest niemalże pewna. Chciałbym więc niniejszym zaproponować parę sposobów, aby przywrócić komunikacji Lotto właściwe, statystycznie uzasadnione proporcje.

 

Problem nr 1. Wiadomości o wygranych.

lotto_aktualnosci

Tak wyglądałby idealny świat - same dobre wiadomości

W serwisie internetowym www.lotto.pl, w części „Aktualności„, niepodzielnie królują wiadomości z informacjami o kolejnych trafieniach szóstki w Dużym Lotku i najwyższych wygranych w pozostałych grach.

Wiem, że to nie celowe działania. Jestem przecież pewien, że nikt nie powiedział redaktorom strony www.lotto.pl: Redagujcie ten serwis tak, żeby wyglądało, że nie da się wejść do kolektury i nie wygrać. Jak padnie szóstka, napiszcie w jakim mieście i przy jakiej ulicy była kolektura. Niech sobie ludzie wyobrażają, że to miasto jest podobne to tych, w których oni mieszkają. Że osiedlowa budka, w której złożono szczęśliwy kupon, wygląda tak samo jak budki, w których oni grają.  I że gość, który wygrał, jest w gruncie rzeczy podobny do nich. Więc oni też mogą wygrać. Pod żadnym pozorem niech sobie debile nie przypominają, że szansa na szóstkę jest jak jeden do 14 milionów. Co oznacza, że jakby wszyscy Polacy, łącznie z niemowlętami, kupili po jednym losie każdy, to prawdopodobnie wygrałoby tylko trzech. A nawet trochę mniej. Niech sobie o tym nie myślą.

Nie wierzę w to. Nie było takich wytycznych. Patriotyzm nie pozwoliłby nikomu tak manipulować rodakami. Nadreprezentacja szczęśliwych wiadomości w „Aktualnościach” to po prostu przeoczenie.

Na szczęście przywrócenie statystycznej poprawności „Aktualnościom” jest bajecznie proste. Wystarczy, aby informować nie tylko o wszystkich trafionych zakładach, ale również o wszystkich nie trafionych.

W przypadku Lotto będzie to wyglądać tak, że każdej informacji o trafieniu szóstki będzie towarzyszyć mniej więcej 14 milionów podobnych informacji o jej nie trafieniu. Ich pisanie być może będzie wymagało trochę dodatkowej pracy, ale to jest do zrobienia.

 

Problem nr 2. Mapa lottomilionerów

Na lotto.pl znajduje się śliczna, interaktywna mapka. Można zobaczyć na niej kolektury Lotto, w których wygrano „szóstkę” w bieżącym roku, albo od roku 1996, albo od roku 1996.

Hmmm… właściwie to niespecjalnie rozumiem różnicę między dwiema ostatnimi opcjami.

lotto_mapa-milionerzy

Kiedyś widziałem taki napis na murze: "Ludzie, jedzcie gówno! 10 milionów much nie może się mylić!"

W każdym razie obie ostatnie opcje pokazują ilu lottomilionerów nazbierało się w Polsce w ciągu wielu lat. Po wybraniu jednej z tych opcji mapka zapełnia się milionerami i tworzy rozgrzewający serca graczy  (i rozpalający ich umysły) obraz przyjemnego tłumku lotto-krezusów. Aż trudno nie pomyśleć: W mordę, ilu milionerów! I Warszawie, i w Krakowie, i na Śląsku! Nawet w takich małych pipidówach! Wszędzie są! Więc nie ma bata – w końcu i mi się musi trafić!

Oczywiście nie musi. Bardzo nie musi. Jak jeden do prawie czternastu milionów nie musi.

Opcja wieloletnia mapki wygląda tak, jak widać obok.

Ale znowu, mapa pokazuje tylko jedną stronę medalu. Wygrywających. Zapewne tyko przez roztargnienie ktoś zapomniał dla równowagi pokazać przegrywających. Nic straconego. Już przygotowałem specjalnie dla Lotto mapkę z przegrywającymi.

Nie trzeba nawet robić wersji interaktywnej, bo niezależnie od liczby przedstawionych losowań, mapka zawsze będzie wyglądała tak samo. Po prostu już po jednym losowaniu będzie pełna przegranych. I to w pełni pełna. Dzięki temu mapka będzie wyglądać identycznie niezależnie od tego, czy będzie prezentować dane z jednego losowania czy z 10 lat.

Przy okazji poprzedniej części wpisu o Lotto dość intensywnie – przynajmniej jak na maltretingowe standardy – wykorzystywałem Excela. Dzisiaj odkurzyłem go jeszcze na chwilę, po to, żeby policzyć jeszcze kilka cyferek stanowiących matematyczne podstawy mapki lotto-nie-milionerów:

  • od początku roku 2012 do 18.02.2012 w każdym losowaniu wykupiono średnio 5,2 mln przegranych zakładów i…
  • niecałe 98 tysięcy zakładów, w których cokolwiek wygrano…
  • z czego prawie 93 tysiące stanowiły „trójki”…
  • a szóstka padała rzadziej niż raz na 3 przeciętne losowania

Mapka przegranych  – czyli te tegoroczn 5,2 miliona skuch na mniej niż 1/3 szóstki – wyglądać będzie tak:

lotto_mapa-niemilionerzy

Mapka statystycznie poprawna

Jakby  kogoś dziwił pusty obszar, na którym nie ma przegranych, to informuję, że jest to Pustynia Błędowska. Co prawda ostatnio Pustynia Błędowska zarasta roślinnością, ale wciąż raczej nie zalęgły się tam kolektury.

Jak się nad tym zastanowić, to prowadzi to do skądinąd bardzo optymistycznego wniosku: na Pustyni Błędowskiej nie da się przegrać!

 

Problem nr 3. Dokładne statystyki

Tu muszę przyznać, że jestem w kropce. Dlaczego Lotto prezentuje takie dane jak na przykład częstotliwość losowania poszczególnych liczb? Co miałoby z nich wynikać?

Przykro mi to stwierdzić, ale jedynym sensownym wytłumaczeniem, dla którego tego typu zestawienia znalazły się na stronie Lotto jest… niekompetencja pracowników Totalizatora Sportowego. Lotto to przecież gra czysto losowa, w której każda liczba może być wylosowana z tym samym prawdopodobieństwem co dowolna z pozostałych: dokładnie 6/49, czyli 12,2%. Więc im więcej losowań prześledzimy, tym częstotliwość, z jaką losowana była każda z liczb, bliższa będzie 12,2%. To się nazywa prawo wielkich liczb i uczą tego w szkole.

Pomysł analizowania chaotycznych wyników po prostu musi być efektem niekompetencji. Inne wytłumaczenia są tak oburzające, że aż nie do pomyślenia.

W końcu przecież nie może chodzić o to, aby podając tego typu statystki podsycać nadzieje naiwnych na odnalezienie prawidłowości w rzędach liczb, w których nie ma żadnych prawidłowości poza kompletnym przypadkiem? Nie może chodzić o rozbudzanie nadziei na odnalezienie świętego Graala lottomaniaków, czyli mitycznego Systemu? To byłaby przecież manipulacja…

No chyba, że niektóre liczby faktycznie losowane są częściej niż pozostałe, ale… kto w takim razie decyduje to tym, które liczby są równe, a które równiejsze? I kto wie wcześniej, które liczby są równiejsze, i czy przez przypadek nie wykorzystuje tej wiedzi?

I czy taki wariant nie śmierdzi trochę kryminałem?

Tak jak mówiłem – tak oburzające, że aż nie do pomyślenia. To musiała być niekompetencja. Kryminał nie wchodzi w grę, a manipulacja – tym bardziej.

To jak – kiedy mogę liczyć na małe porządki na serwisie www.lotto.pl? Przydałyby się w miarę szybko, bo przecież jak ustaliliśmy w poprzednim odcinku, aby wygrać bańkę w Lotto, trzeba statystycznie rzecz biorąc zainwestować w ten „interes” 2,4 bańki. Warto by więc jak najszybciej przestać – nieświadomie oczywiście i w dobrej wierze, ale jednak – wodzić naród za nos?

PS. Jestem przekonany, że pracownikom Totalizatora Sportowego zależy na tym, aby ich klienci byli w stanie możliwie precyzyjnie oszacować swoją szansę na wygraną. Wiem też jednak, jak trudno w codziennej bieganinie trudno znaleźć chwilę na przygotowanie odpowiednich materiałów. Więc postanowiłem nieco wspomóc Lotto w pracy u podstaw i na dobry początek przygotowałem poglądową planszę (poniżej).

Ufam, że Lotto przygotuje kolejne.

lotto_infografika_wypadki

Możecie kliknąć, pobrać i propagować. Edukacja przede wszystkim.