Kanister i melonik

Alior w nowej reklamie twierdzi, że jak otworzę sobie u nich konto, to nie muszę się obawiać, że mi się benzyna skończy. W razie czego Alior mi tę benzynę dostarczy.

Ja wiem, że reklama zakłada pewną umowność przekazu, ale… Mam nieodparte przeczucie, że fakt, iż gość w meloniku dostarcza tę benzynę na piechotę, jest wskazówką co do czasu oczekiwania na „pomocnego fachowca” z Aliora.

PS. A w ogóle po cholerę mu parasol na środku pustyni? Nie lepiej było wziąć drugi baniak benzyny?

PS2. Alior co prawda zachowuje pozory uczciwości, przyznając w reklamie (tylko na planszy i mniejszą czcionką, ale zawsze to coś), że to „darmowe konto” kosztuje 5 zł miesięcznie – za używanie karty. Nie wspomina już jednak o tym, że opłata w tej wysokości pobierana jest wtedy, kiedy spełni się dodatkowe warunki (np. odpowiednie wpływy na konto). W przeciwnym wypadku karta będzie kosztować 9 zł, no i o pomocy „pomocnych fachowców” też można zapomnieć. Nawet na piechotę się nie doczłapią.

Pojedynek gigantów: dział marketingu kontra…

Dzisiaj na warsztat trafia reklama, którą Union Investment TFI zamieściło w czołowym periodyku branży drzewnej: Parkiecie. Na pierwszej stronie gazety pojawiło się małe, ale walące po oczach krwistą czerwienią ogłoszenie. Wydrukowane na nim hasło nie pozwalało nikomu przejść obok siebie obojętnie: „akcje – na wschód marsz”. Majaczące się przy krawędzi słowo verte sugerowało, że na kolejnej stronie dział marketingu Union Investment w błyskotliwej kreacji wyjaśni czytelnikowi, o co mu właściwie chodzi. Tymczasem… Czytaj dalej