Mars jest wielki, a ja malutki, czyli społeczna odpowiedzialność biznesu w praktyce

mars_tnTuż przed Świętami Bożego Narodzenia dzieliłem się z Wami odkryciem batonów czekoladowych o cudownych wprost właściwościach: ich jednostkowa kaloryczność (w przeliczeniu na porcję) spadała wraz ze wzrostem wielkości opakowania. Szybko jednak okazało się, że to, co mogło uchodzić za dietetyczny cud, było tak naprawdę mariażem kreatywnego marketingu i kreatywnej księgowości: w większych opakowaniach znalazło się bowiem miejsce dla dwóch porcji (co szczególnie interesująco wyglądało w przypadku batona KitKat), z których każda była mniejsza niż porcja w opakowaniu standardowym.

To skądinąd bardzo logiczne: w końcu batony w dużych opakowaniach kupuje się po to, żeby zjeść ich mniej, prawda?

Czytaj dalej

Poradnik nie tylko świąteczny: jak jeść, by nie przytyć?

poradnikŚwięta Bożego Narodzenia to czas radości, refleksji, spotkań w rodzinnym gronie i beztroskiego, niczym nieskrępowanego, niepohamowanego obżarstwa. To czas, po którym przerażenie, jakie ogarnia nas, kiedy wchodzimy na wagę łazienkową może się równać tylko z przerażeniem, jakie ogarnia w tym momencie samą wagę łazienkową.

Na szczęście jest sposób, dzięki któremu może oszczędzić stresu i sobie, i nieszczęsnej wadze. Co ciekawe, sposób ten zawdzięczamy ni mniej ni więcej, tylko producentom owianych złą sławą bomb kalorycznych – batonów czekoladowych.

I co jeszcze ciekawsze, sprowadza się on do tego, by jeść ich więcej.

Czytaj dalej

W takich sytuacjach nie ryzykuję

gripex_pills_tnNajpierw trochę historii. Co prawda wątpię, żebyście pamiętali mój wpis sprzed roku poświęcony reklamie Gripexu, ale przypuszczam, że pamiętacie samą reklamę. W końcu USP Zdrowie, producent preparatu, wydało dużo pieniędzy, żebyście ją zapamiętali. Ale na wszelki wypadek ją przypomnę.

Rzeczoną reklamę otwiera siedzący za sterami pilot rejsowego odrzutowca wygłaszający oczywistą oczywistość: „kiedy jesteś częścią zespołu, nie możesz zawieść”. Okazję do przekonania się, że nasz bohater nie rzuca słów na wiatr mamy zaledwie chwilę później. Kiedy zanosząc się w hotelowym pokoju morderczym kaszlem pilot zauważa, że „bierze go grypa”, natychmiast konstatuje: „w takich sytuacjach nie ryzykuję”. Po czym, łyknąwszy Gripex, nasz bohater dziarsko zapierdziela samolotem – jak można przypuszczać oglądając reklamę – przez ocean. Za sterami oczywiście.

Jak każdy pilot, którego dopadła grypa.

Czytaj dalej

When I’m 64. A właściwie później. O ile dożyję.

Jest taki dowcip o tym, jak w pewnej firmie zatrudniano księgowego. Kandydaci przychodzili do siedziby firmy, komisja rekrutacyjna wręczała im informację o poniesionych wydatkach i zrealizowanych przychodach i na tej podstawie kandydaci mieli podać wartość zysku.

Pierwszy z kandydatów poproszony podanie zysku liczył długo i zawzięcie, po czym odpowiedział wreszcie: „milion dwieście tysięcy”.

– Hmmm… odezwiemy się do pana.

Kolejny, po nawet dłuższych zmaganiach z wymagającą materią raportów księgowych, obliczył: „dwa miliony sto dwadzieścia tysięcy”.

­– Odezwiemy się.

Trzeci natomiast, spytany „ile wynosi zysk spółki” odpowiedział pytaniem: „a ile panowie chcieliby, żeby wynosił?”

Czytaj dalej