konsumencki-survival.avi

Loyd TN

Rzadko się zdarza, żeby marka tak wiernie wypełniała zobowiązanie, jakie sformułowała w swoim reklamowym haśle. Herbacie Loyd ta sztuka się udała.

Bo istotnie mamy tu do czynienia ze sztuką. Albo właściwie ze sztuczką.

Sami zresztą zobaczcie.

(Naprawdę, nie czytajcie dalej przed obejrzeniem. Włożyłem w te półtorej minuty wideo sporo wysiłku intelektualno-manualnego, niebagatelny wysiłek finansowy oraz – co powinno być szczególnie istotne – zasadniczą część zawartości merytorycznej i dramaturgicznej dzisiejszego wpisu.)

Prawda, że hasło znakomicie odpowiada, ekhm, doświadczeniu?

Z takim opakowaniem, herbata Loyd może stać się fantastycznym gadżetem dla dziecka zafascynowanego pokazami iluzjonistów. Wystarczy przecież cylinder, pelerynka i pudełko rzeczonej herbaty, aby taki pokaz mogło zorganizować samo, wprawiając w zdumienie dziadków, wujków i kolegów z podwórka. Jest herbata? Wszyscy widzą? Mały Adaś wykonuje dynamiczny gest, szast-prast i… nie ma herbaty! Oklaski!

W dodatku, jeśli rodzice udokumentują to wydarzenie, a nazwę stosownego pliku wideo zmienią na adaś-prowadzi-warsztaty-z-etyki-w-marketingu.mpg lub ewentualnie konsumencki-survival.avi, to może będzie z tego dla dziecięcia jakaś lekcja na przyszłość, jeśli kiedyś zdarzy mu się kiedyś przeglądać rodzinne archiwa.

Jedynym problemem może się okazać ułańska fantazja, z jaką zaprojektowane zostało opakowanie. Oczywiście nie jest ono szczególnie oryginalne graficznie, pomysł z listkiem-okienkiem też nie jest żadną miarą nowatorski, gdyż podobne okienka stosuje chyba większość wiodących producentów. Ryzykowny jest jedynie rozmach, z jakim projektant podszedł do kwestii gabarytów owego listka-okienka: niewiele brakuje, by dosięgło ono, że się tak wyrażę, górnej powierzchni herbaty.

Co w Loydzie piszczy? (Powietrze. Powietrze piszczy.)

Co w Loydzie piszczy? (Powietrze. Powietrze piszczy.)

Przy tak agresywnej strategii projektowej wystarczy małe niedoważenie towaru czy niewielkie przesunięcie wykrojnika w produkcji i bach! Sekret się wyda jeszcze przed pokazem i debiut małego Adasia, zamiast burzą oklasków, skończy się łzami rozczarowania.

I cały potencjał edukacyjny opakowania herbaty Loyd trafi szlag.

Albo nie daj Boże na sklepowej półce będzie widać, że kartonik jest pełny raptem w połowie.

A tego przecież nie chcemy, prawda?