Mądre liczenie migreny

Magiczna opowieść o tym, jak producent APAPu Extra osiągnął wzrost skuteczności tego leku bez żadnej, najmniejszej nawet zmiany jego składu.

APAP Extra. Cudowne, wręcz magiczne dziecko przemysłu farmaceutycznego. Dwa lata temu, jak głosiły wówczas reklamy, „pokonywał ból odpowiedzialnie”, teraz „mądrze leczy migrenę”. Mądry i odpowiedzialny. Prawdziwy mistrz Yoda wśród leków dostępnych bez recepty.

Dwa lata temu tajemniczy dodatkowy składnik, „aktywator” (bo takiej nazwy używano w reklamie), „wzmacniał działanie przeciwbólowe” leku o 40%. Dziś to samo „działanie przeciwbólowe” wzmacnia kofeina – jednak już nie o 40%, ale o 66%. Jeśli to nie jest postęp, jeśli to nie jest innowacja, to cóż nią jest?

W dodatku wygląda na to, że ten niebagatelny wzrost skuteczności, producent APAPu Extra osiągnął bez żadnej, najmniejszej nawet zmiany składu leku. Naprawdę!

Jak to możliwe?

Mówiłem – magiczne dziecko przemysłu farmaceutycznego. Spróbujmy jednak rzucić na tę magię nieco światła.

Dwa lata temu, wspomnianym tajemniczym aktywatorem, wzmacniającym działanie przeciwbólowe leku o 40%, okazała się – również już wspomniana – kofeina. Dokładniej rzecz biorąc, 65 mg kofeiny, którą USP Zdrowie, producent APAPu Extra, zaprawił 500 mg paracetamolu.

Dzisiaj miejsce kofeiny zajęła… cóż, kofeina. Dokładniej rzecz biorąc, 65 mg kofeiny, którą USP Zdrowie, producent APAPu Extra, zaprawił 500 mg paracetamolu.

Tylko że dzisiaj, jak dowiedziałem się z niedawno obejrzanej reklamy telewizyjnej, wzmacnia ona działanie przeciwbólowe paracetamolu o 66%.

Niestety, USP Zdrowie nie udało się jeszcze zamieścić stosownego filmiku na żadnym ze swoich kanałów YouTube, ale nic to – wiadomość o zwiększonej mocy APAPu Extra znajduje się już w oficjalnych kanałach informacyjnych (to taka ładna nazwa na stronę internetową oraz profil na Facebooku), a i sama reklama, z kluczową liczbą, trafiła w roztrzęsiony amatorski obiektyw przypadkowego internauty (wybaczcie jakość):

Materiał dowodowy. W erze Photoshopa praktycznie bez znaczenia

Materiał dowodowy. W erze Photoshopa praktycznie bez znaczenia.

I tu pojawia się pytanie: skąd nagły przyrost mocy leku? Paracetamolu jak było 500 mg, tak jest 500 mg, kofeiny vel aktywatora jak było 65 mg, tak jest 65 mg, skąd więc zmiana? Może to jakiemuś innemu składnikowi zawdzięczamy owe dodatkowe 26 punktów procentowych?

Ano nie. Po pierwsze z reklam wprost wynika, że to kofeina jest źródłem owych 66% (tak jak wcześniej aktywator, czyli ta sama kofeina, był źródłem 40%), a po drugie, jak czytamy w Charakterystyce Produktu Leczniczego, pierwotne zezwolenie na wprowadzenie APAPu Extra obrotu pochodzi z dnia 29.09.2004, a data ostatniego przedłużenia tegoż to 04.06.2008 – a więc na wiele lat przed emisją obu reklam. W dodatku, poszperawszy we właściwościach pliku PDF, z łatwością znajdziemy informację, że sama Charakterystyka została utworzona 22.03.2013. Dzisiejszy APAP Extra jest więc dokładnie tym samym APAPem Extra, którym był dwa lata temu.

Skąd zatem ten wzrost? Skoro czynniki fizyczne odpadają, może mamy tu do czynienia z czynnikiem psychologicznym? Może kofeina, gdy producent pozwolił jej wreszcie wyjść zza skrywającą prozaiczną prawdę efektownej i tajemniczej zasłony “aktywatora”, gdy nie musiała już ukrywać, że jest najzwyklejszą w świecie kofeiną, nabrała animuszu i pewności siebie tak wielkiej, że z 40% zrobiło 66%?

Być może. Ale bardziej prawdopodobne jest to, że chłopaki z USP Zdrowie wreszcie nauczyły się liczyć.

Szkoda tylko, że kiepsko.

I że nie wyzbyły się niemiłej tendencji do wciskania kitu.

***

Dwa lata temu, kiedy APAP Extra, dzięki “aktywatorowi” osiągał rzekomo o 40% lepsze efekty niż zwykły APAP, zwróciłem uwagę, że nawet gdyby owo 40% nie było bzdurą tudzież ordynarną manipulacją (a była to bzdura tudzież ordynarna manipulacja), to na pewno jest to błąd rachunkowy. I to z gatunku tych kompromitujących.

Sądząc po tym, że dzisiaj w reklamie pojawia się nowa, lepsza cyferka, jest szansa, że APAP przeczytał moje wynurzenia i częściowo wziął je sobie do serca. I jest to szansa całkiem spora, bo o ile tekst na moim skromnym blogu mógł umknąć specjalistom z USP Zdrowie (chociaż wiem, że czasem do mnie zaglądają), to jego cieszący się sporą popularnością „przedruk” na gazeta.pl z pewnością chociaż na chwilę przykuł ich uwagę.

Zacznijmy może od tego, dlaczego informacja o wzmocnieniu działania przeciwbólowego o 40% tudzież 66% jest bzdurą tudzież manipulacją.

Źródła owej bzdury należy szukać w Charakterystyce Produktu Leczniczego. Czytamy w niej, że dzięki dodaniu kofeiny, „równoważne zmniejszenie bólu możliwe jest po podaniu dawki o 40 proc. niższej w porównaniu do leku jednoskładnikowego”.

Chodzi zatem o to, że dodając 65 mg kofeiny, można o 40% zmniejszyć dawkę paracetamolu w stosunku do dawki wyjściowej i wciąż uzyskać dokładnie ten sam efekt, tj. w takim samym stopniu zmniejszyć ból, jak w przypadku dawki wyjściowej bez kofeiny.

Na potrzeby reklam sprzed dwóch lat temu, USP Zdrowie wykombinowało sobie więc – popełniając przy okazji szkolny błąd rachunkowy, o którym za chwilę – że skoro dzięki kofeinie vel aktywatorowi, paracetamol działa tak, jakby było go o X% więcej, to można powiedzieć, że działanie przeciwbólowe leku dwuskładnikowego jest o X% silniejsze, niż samego paracetamolu.

Dlaczego jest to bzdura, tłumaczyłem (i to nawet na obrazkach!) już we wpisie poświęconym APAPowi Extra w wersji +40%, ale żeby oszczędzić Wam czytania tych wywodów spytam: czy zdarzyło się Wam kiedyś, że pierwsza pigułka leku rzeczywiście zauważalnie zmniejszała ból, ale zwiększenie dawki do dwóch pigułek (czyli o 100%) “wzmocniło działanie przeciwbólowe” już tylko w niewielkim stopniu lub nie wzmocniło go wcale?

No właśnie.

To, że paracetamol wzmocniony kofeiną działa, jakby go było 40% więcej, wcale nie znaczy, że działa o 40% mocniej, co usilnie próbuje nam wmówić producent APAPu.

Tylko czy 500 mg paracetamolu po dodaniu 65 mg kofeiny rzeczywiście działa, jakby go było 40% więcej?

Nie!

I tu dochodzimy do miejsca, w którym wyjaśni się, jakim cudem wcześniejsze 40% urosło do 66%, mimo że sam lek nie zmienił się ani troszeczkę. Bo, rzeczywiście, chłopaki z USP Zdrowie nauczyły się liczyć. Ino, jak się zaraz okaże, wciąż kiepsko.

Tylko na początek uprzedzę: to co teraz napiszę, jest naprawdę trudne. USP Zdrowie potrzebowało jakichś dwóch lat na przetrawienie problemu.

Ale odwagi – dacie radę!

To, że zmniejszona o 40% dawka paracetamolu działa po dodatku kofeiny działa tak, jak dawka nie zmniejszona, wcale nie znaczy, że paracetamol z dodatkiem kofeiny działa tak, jakby było go o 40% więcej. W rzeczywistości działa tak, jakby go było więcej o 2/3.

Wiecie: wyjściowa dawka to 100%. Zmniejszona dawka to 100% – 40% = 60%. Zaprawiamy ją kofeiną i z powrotem otrzymujemy działanie dawki 100% – a więc zmniejszona dawka po dodaniu kofeiny działa jak dawka większa od zmniejszonej o 100% / 60% – 1 = 67%.

Czyli o dwie trzecie.

Tylko że, drogie USP Zdrowie, dwie trzecie to nie 66%. Dwie trzecie to – w procentach – sześćdziesiąt sześć i bardzo dużo szóstek po przecinku. Tak dużo, że wręcz nieskończenie wiele, ale nie ma specjalnie znaczenia – bo wystarczyłaby jedna, żeby należało zaokrąglać efekt do 67%, a nie do 66%.

I taki to jest ten nasz odpowiedzialny i mądry lek.

Taki odpowiedzialny, a wciska kit.

Taki mądry, a liczyć nie umie.

Ale drogie USP Zdrowie, nic straconego – swoje rachunkowe partactwo możecie potraktować jako okazję. Rozumiem, że z wciskania kitu raczej nie będziecie chcieli zrezygnować, więc już za kolejne dwa lata będziecie mogli w reklamie znowu mówić o “wzmacnianiu działania przeciwbólowego”, tym razem jednak wykorzystując rachunkowo prawidłową wartość, czyli 67%.

I w ten sposób kolejny raz, bez kosztów, bez zmiany składu czy procesu produkcyjnego samego leku, zanotujecie wzrost jego skuteczności.

Nie dziękujcie.