Dron i chłopczyna

W swojej nowej reklamie, Saturn proponuje technologiczne podejście do małżeństwa, a ściślej: do ślubu. Saturn mianowicie proponuje pozycję na drona.

Zresztą co ja będę gadał. Sami zobaczcie rzeczoną reklamę Saturna wraz z puentą, którą pozwoliłem sobie do niej dorobić:

 

I na tym w zasadzie mógłbym skończyć, jednak pozwolę sobie wyłożyć odrobinę kawy na ławę: filmik jest wyrazem mojego głębokiego sceptycyzmu wobec swobodnego dostępu do dronów. Mówiąc wprost, jeśli dostęp do dronów miałby pozostać powszechny, to będę stanowczo domagał się radykalnej liberalizacji przepisów regulujących dostęp do broni. Przeciwlotniczej.

Wykładając jeszcze odrobinę, zastanawiam się też, jaką krzywdę chciałbym wyrządzić za tę reklamę działowi marketingu Saturna, chociażby za beztroskie sugerowanie, że dron to zabawka dla każdego.

Ja wiem – żartobliwa konwencja, przymrużone oko, itepe. Taaa, żartobliwa konwencja. Idę o zakład, że dla bardzo wielu osób ta reklama będzie wyjątkowo, jakby to powiedzieć, inspirująca. No i kurde: w końcu w poważnym sklepie bez żadnych ograniczeń nie sprzedawaliby za parę stów zabawki, którą moje dziecko mogłoby sobie lub komuś zrobić kuku, prawda?

PS. Wpis i filmik powstały dzięki inspiracji tudzież informacji od Rafała Nitychoruka (Twitter: @zaduzoslow), który podesłał mi informację o reklamie wraz z radosną, filmową kompilacją ubytków na zdrowiu i mieniu związanych z dronami. Polecam. Pojawia się w niej zresztą feralna ślubna „sesja fotograficzna”.