Militarna metafora niespodziewanego ataku sraczki

Ale fajną reklamę wczoraj widziałem w telewizorze! Nie do końca wiem czego to była reklama, bo ani nazwy produktu nie zapamiętałem, ani też… do końca nie jestem przekonany, co ten produkt ma tak naprawdę robić. W każdym razie – aby przybliżyć tematykę wpisu dla tych, którzy nie zauważyli tytułu – reklama ta inauguruje nową kategorię: Ad rectum.

Leci to tak: idzie sobie kobitka przez miasto, kiedy nagle dopada ją rzeczony w tytule powiew przeznaczenia. Atak biegunki jest tu jednak pokazany – a jakże – w sposób metaforyczny, aby zbytnią dosłownością nie wyprowadzić z równowagi widzów, którzy mogliby zostać zaskoczeni odbytniczą tematyką przy kolacji na przykład.

Tak więc powiew przeznaczenia ma w filmie formę efektownej akcji komandosów, którzy porywają kobitkę z ulicy i ciągną do furgonetki. Jeden z komandosów otwiera tylne drzwi furgonetki, odsłaniając ukryty w środku kibelek. Bohaterka jest następnie wrzucona do środka (samochodu, nie muszli – to jeszcze nie The worst toilet in Scotland z „Trainspotting”), aby mogła załatwić swoją zdradziecką potrzebę.

Na szczęście z odsieczą przychodzi reklamowany produkt, uosabiany w reklamie przez faceta w garniturze, spadającego na furgonetkę z nieba dokładnie tak, jak agent Matrixa wskakuje na maskę samochodu w sekwencji pościgu na autostradzie w „Matrix: Reaktywacja”.

No i wszystko byłoby fajnie – po raz kolejny w dowcipny sposób ujęty drażliwy temat, metaforyczne przedstawienie kłopotów, które mogą dotknąć każdego, i podobne temu bla bla bla, tylko że… w tym momencie pada z ekranu komunikat, że reklamowany produkt – cytuję – zwalcza objawy biegunki.

Objawy biegunki? Znaczy co? Smród? Plamę na gaciach?

PS. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie: jeśli wiesz, jakiego produktu to jest reklama i/lub możesz podesłać link – daj znać w komentarzu lub na maltreting @ maltreting.pl. Oczywiście uszanujemy Twoją prywatność i nie będziemy wnikać, dlaczego dokładnie zapamiętałeś reklamowany produkt.

Update (prawie zaraz po publikacji): dzięki Eirenie już wiemy, że to Laremid! Eirenie dziękuję, a tymczasem idę sobie kupić ze dwa kilo, tak na wszelki wypadek.

PS2. Mimo że to właśnie ten wpis jest inspiracją  do uruchomienia kategorii ad rectum, to jednak jak ulał pasuje też do niej także kilka wcześniejszych.