Swego czasu w telewizorze można było zobaczyć, jak mama Marcina Gortata reklamuje pewien serek. Wczoraj przypomniało mi się, że miałem na temat tego serka coś mądrego do powiedzenia.
Ale najpierw obejrzyjcie rzeczoną reklamę:
A teraz wspomniane coś mądrego: Serek promowany przez Gortata nazywa się… Bakuś?! Cóż za bezpowrotnie zaprzepaszczona szansa na fantastyczną nazwę! Serek, który wcinał Gortat, powinien nazywać się Pakuś! (Albo Pan Pakuś, jeśli Gortat jest klientem Avivy.)
PS. Niezwykle liczni facebookowi fani maltretingu widzieli ten wpis jakieś 24 godziny przed publikacją tutaj. Nie to, żebym coś sugerował, ale czasem na Facebooku pojawią się jakieś specjały, których nie znajdziecie gdzie indziej… Dobrze być fanem…

Skoro minister Kopacz ani myśli szczepić narodu przeciwko świńskiej grypie, a ostatnia nadzieja Polaków wśród polityków (czyli rzecznik praw obywatelskich) sam padł ofiarą tej okrutnej epidemii, to kto nas obroni przed A/H1N1? Jak to kto – dzielni marketingowcy! 