O czym to ja miałem pisać?

Chociaż Maltreting jest blogiem powołanym po to, aby dawać upust miłości do najróżniejszych przejawów działalności marketingowej, od czasu do czasu zdarza mi się zboczyć na nieco inne tematy, na przykład muzyczne. Dwa lata temu takim zboczonym tematem był koncert Slasha, rok temu – aby pokazać, jak szerokie są moje horyzonty muzyczne – pisałem dla odmiany o koncercie Slasha (chociaż trzeba przyznać, że w tym drugim przypadku koncert był też pretekstem do czegoś zupełnie niemuzycznego).

Dzisiaj również, skoro nie mam już nic nikomu muzycznie do udowadniania, z przyjemnością napisałbym coś o koncercie Slasha, gdyby nie to, że żaden akurat w okolicy nie był zaplanowany. Zaplanowany był za to koncert Petera Gabriela.

Cóż, gdy się nie ma co się lubi… No, może nie do końca tak.

Czytaj dalej

Nowy wspaniały świat

...czyli dlaczego bilety kupione przez Internet są droższe niż kupione "offline" - mimo że obsługa klienta w tradycyjnym sklepie jest bardziej kosztowna?

Nie macie czasami wrażenia, że Internet nie do końca spełnia pokładane w nim nadzieje? I nie mam tu na myśli nadziei specjalnie wielkich – błyskawicznego dostarczania wiarygodnych informacji, równego dla wszystkich dostępu do dóbr kultury, zniesienia barier społecznych czy spadku bezrobocia dzięki możliwości świadczenia pracy na odległość. Nic z tych rzeczy. Myślę o czymś zdecydowanie bardziej przyziemnym. Ot, chociażby o biletach do kina.

Czytaj dalej

Czy opłaca się kupować elektronikę po Świętach? Poznaj odpowiedź na pytanie, które ludzkość zadaje sobie od czasów sumeryjskich.

czy_oplaca_tnCzłowiek to prosty zwierz, którego własne dzieci – wyrodna córa Cywilizacja i marnotrawny syn Postęp – zmuszają do zapanowania nad wieloma bardzo skomplikowanymi rzeczami. Rozpaczliwie próbując nie ulec naporowi swojego rozwydrzonego potomstwa, prosty zwierz odwołuje się do umiejętności, która – być może – pomogła mu odnieść ewolucyjne zwycięstwo: umiejętności szufladkowania.

Czytaj dalej

Ten Years After

ten_years_after_tnIle ja bym dał za to, żeby wszystkie żarówki ekologiczne (no, powiedzmy, że ekologiczne) były takie jak ta od Philipsa! 10 lat! Obiecują, że będzie pracować 10 lat! Jeśli miałbym takie żarówki kiedy wprowadzałem się do obecnego mieszkania, to do teraz nie wymieniłbym jeszcze żadnej. Ża-dnej!

Tymczasem mieszkam gdzie mieszkam zdecydowanie krócej niż 10 lat, a moje ekologiczne żarówki padają jak muchy. No, może nie jak muchy, ale do 10 lat pracy to im pewnie brakuje pewnie jakichś dziewięciu. A już na pewno ośmiu.

Ile ja bym dał za żarówkę ekologiczną taką jak ta od Philipsa! Ale, ale… właśnie, ile bym dał? Hmmm – powinienem dać dokładnie tyle, ile za żarówkę Philipsa, a ta wcale nie kosztowała specjalnie dużo… Produkt tak rewolucyjnie długowieczny powinien kosztować fortunę – a nie kosztował. Więc może różnica między moimi wcześniejszymi żarówkami a tą philipsowską nie jest tak duża?

A jeśli tak, to czy żarówka Philipsa rzeczywiście wytrzyma 10 lat?

Cóż. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wkręcić żarówkę i… czas start! Widzimy się tu z powrotem za 10 lat.

Czytaj dalej