Dokładnie w przybliżeniu

Proponuję Wam mały eksperyment: odpowiedzcie sobie w myślach na następujące pytania:

Ile to jest „około 40 zł”?

Ile to jest „około 4 zł”?

A ile to jest „około 40 gr”?

Już? To teraz utrudnimy sobie trochę zadanie.

Wiemy już, ile to jest „około 40 zł”, więc odpowiedzmy sobie na pytanie, ile to jest „około 44 zł”.

I dalej: ile to jest „około 44,40 zł”?

A teraz, skoro jesteśmy uzbrojeni w empirycznie zdobytą wiedzę i wiemy, co powoduje dopisywanie słówka „około” do liczb podawanych z coraz większą dokładnością, to niech mi ktoś powie: ile to jest „około 19,99 zł”?

I – tak dla zaspokojenia mojej ciekawości – jaka jest różnica między „około 19,99 zł” i „około 20 zł”?

Chyba całkiem zasadnicza, co?

Pytam, bo w swojej najnowszej reklamie telewizyjnej Lidl podsuwa pomysły na – cytuję – „danie dla 4 osób za około 19,99 [zł]” (oczywiście warunkiem zmieszczenia się w budżecie jest przygotowanie owego dania w oparciu o artykuły kupione w Lidlu). 

lidl_okolo

Zegarmistrzowska precyzja Lidla (kadr z reklamy telewizyjnej)

Jeśli nie wiecie do czego zmierzam, to wyłożę kawę na ławę.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tak naprawdę nie chodzi o około 19,99 zł, tylko o około 20 zł – czyli czasami 18 zł, ale czasami też na przykład 22 zł. Dlaczego tak myślę?

Bo „około 19,99 zł” to w istocie absurdalna koncepcja. Około 19,99 zł to w rzeczy samej dokładnie 19,99 zł, dlatego że grosz nie włos: na czworo go nie podzielimy.

Przyjmijmy jednak na chwilę, że rzeczywiście danie od Lidla kosztuje około 19,99 zł, czyli dokładnie 19,99 zł. Jeśli tak, dlaczego Lidl w reklamie nie zrezygnował z osłabiającego wymowę przekazu słówka około? Albo nie huknął jeszcze bardziej wymownym „danie dla 4 osób za mniej niż 20 zł”?

Dlaczego wytrawni marketingowcy z Lidla nie skorzystali z okazji aby powiedzieć o swojej ofercie w sposób jeszcze mocniejszy?

Zapewne dlatego, że… nie mogli tego zrobić. Część składników jest kupowanych na wagę i zapewne zdarza się, że łączny koszt przekracza owe 19,99 zł, zamykając się ostatecznie kwotą złotych dwudziestu paru.

Co oczywiście samo w sobie nie jest żadną tragedią: nie zbiedniejemy jakoś zasadniczo, jeśli za apetyczny obiad dla 4 osób zapłacimy 22 zł, a nie 19,99 zł.

Ale najwyraźniej chłopaki z Lidla nie mogły oprzeć się pokusie wykorzystania w reklamie „marketowej” ceny z dziewiątkami. Bo chłopaki z Lidla doskonale wiedzą, że to działa. Że dla ogromnej liczby klientów różnica między 19,99 a 20,00 zł jest zdecydowanie większa niż na przykład różnica między 18,88 a 19,99. Tak, tak – dokładnie to miałem na myśli.

Możemy być matematycznymi geniuszami, a i tak ta cyferka z przodu będzie miała dla nas o wiele większe znaczenie, niż w rzeczywistości ma.

I chłopaki z Lidla to wykorzystują.

Tylko że tym razem słabość do dziewiątek spowodowała, że chłopaki z Lidla sadzą matematyczno-cenowe farmazony.

No chyba że się mylę.

Jeśli jednak się nie mylę, to liczę na to, że kiedy następnym razem pan Newton z panem Zasmażką będą chcieli wyciągnąć mnie na zakupy do Lidla, to w reklamie będzie mowa o daniu za „około 20 zł”. 

 

[Aktualizacja: 6.08.2012] Przedstawiciele Lidla uznali, że problem jest ważki i zasługuje na oficjalną odpowiedź! Oto ona!