Prawo niespodzianki

lidl_tnNa dział marketingu Lidla najchętniej zesłałbym wszystkie bilblijne plagi, a nawet dorzuciłbym kilka od siebie. Sieć dyskontów zasłużyła sobie na moją dozgonną niewdzięczność serią reklam radiowych, w których… ech, szkoda gadać. Może Lidl dysponuje wynikami badań rynkowych, z których wynika, że tzw. klientowi docelowemu Lidla wszystko trzeba 10 razy powtarzać? Panie profesorze, kupiłam w Lidlu brzoskwinie po sześć dziewięćdziesiąt dziewięć! Co Marysia mówiła? Mówiłam, że kupiłam w Lidlu brzoskwinie po sześć dziewięćdziesiąt dziewięć! O, jakie szczęście, że Marysia kupiła brzoskwinie w Lidlu po sześć dziewięćdziesiąt dziewięć, bo jakby Marysia nie kupiła w Lidlu brzoskwiń po sześć dziewięćdziesiąt dziewięć to…

…to przynajmniej jeden radiosłuchacz byłby przeszczęśliwy chociaż przez minutę, nie musząc wysłuchiwać peanów na cześć sklepowych wiktorii wspomnianej Marysi, niech jej ziemia ciężką będzie, i to jak najszybciej…

Niestety, na zsyłanie biblijnych plag nie mam chwilowo funduszy. Nie mam nawet kopii żadnego z tych radiowych reklamowych potworów, więc nie mogę się na nich porządnie powyzłośliwiać.

lidl_plakat

Właściwie to nawet nie ma sensu tego plakatu oglądać z bliska (chociaż można). Wszystko co trzeba, jest w tekście.

Pozostają mi jedynie drobne uszczypliwości pod adresem plakatu, który zawisł na moim przystanku autobusowym. (Dla Waszej wygody – żebyście nie musieli fatygować się na mój przystanek autobusowy – zawiesiłem plakat obok tekstu.)

Na plakacie Lidl zachęca mnie, żebym zobaczył, czym mnie zaskoczy w poniedziałek, pokazując mi jednocześnie, czym mnie zaskoczy w poniedziałek. Jest jednak problem: jeśli dzisiaj zobaczę, czym mnie Lidl zaskoczy w poniedziałek, to w poniedziałek Lidl mnie już tym nie zaskoczy…

Innymi słowy:

– Marysiu! Mam dla Marysi niespodziankę!

– Jaką?

– Marysiu, jak Marysi powiem, co to za niespodzianka, to już nie będzie niespodzianka…

Co by tu zrobić, żeby nie wyjść na chama i dać się jednak Lidlowi zaskoczyć w najbliższy poniedziałek?

Wiem! Poczytam sobie ten plakat dopiero w poniedziałek!

A tymczasem pogrążam się dalej w mrocznych myślach, snując plany krwawej zemsty za tę cholerną Marysię i jej brzoskwinie po sześć dziewięćdziesiąt dziewięć…