Trochę bezproduktywnej frustracji

O jak ja nie cierpię Tesco… iść tam na najmniejsze zakupy to dla mnie dopust Boży. Ale czasami lodówka kwili domagając się uzupełnienia strategicznych zapasów, a pójść gdzie indziej po prostu się nie da.

W takich sytuacjach robię wszystko, aby ten mroczny produkt ewolucji handlu wielkopowierzchniowego jak najszybciej opuścić. Jednak, jak to mówią, nie ma miętko. Chłopaki z Tesco zawsze wymyślą coś, żebym spędził u nich więcej czasu niż planowałem. I wykazują się coraz większą inwencją. Obsadzenie tylko trzech z pięćdziesięciu kas przestało być dla nich zabawne (co nie oznacza, że wciąż z tej metody nie korzystają).

Ostatnio uciekli się do rozbiórki całego stoiska. Wszystko po to, żeby mnie zatrzymać.

tesco_modernizacja

Chłopaki z Tesco zapuszczają się na terytorium Prezesa Kaczyńskiego i zaczynają głosić oczywiste oczywistości

Chłopaki z Tesco! Że to stoisko jest remontowane, to widać gołym okiem. Naprawdę. Nie trzeba wywieszać informującej o tym wielkiej tablicy. Tablic właściwie, bo było ich od cholery. Przepierzenie i absolutną niemożność zaopatrzenia się za owym przepierzeniem w cokolwiek, co kiedykolwiek się za nim znajdowało, widać i bez informującej o „modernizacji” tablicy.

No właśnie… miałbym pewnie głęboko w dupie modernizację stoiska i niemożność zaopatrzenia się za przepierzeniem w cokolwiek, co kiedykolwiek się tam znajdowało, gdyby to cokolwiek nie miało tak strategicznego znaczenia dla mojej lodówki jak… browar!

A więc jeszcze raz: chłopaki z Tesco! Jeśli jeszcze kiedykolwiek wpadnie Wam do łba modernizować stoisko z browarem akurat wtedy, kiedy ja akurat po browar do Was przyłażę (a robię to jak najrzadziej mogę), to do konia ciężkiego nie wywieszajcie mi oczywistości w stylu „stoisko jest obecnie modernizowane”, tylko napiszcie i wywieście coś użytecznego! Na przykład – gdzie do cholery znajdę swojego ulubionego browara!*

No to pa!

PS. Na marginesie, browary były rozrzucone po całej okolicy, w promieniu parunastu-parudziecięciu metrów jeden od drugiego. Żywiec tu, Żubr tam, Heineken jeszcze gdzie indziej. Byłem jednak tak przerażony ich brakiem w tradycyjnie dla nich przeznaczonym miejscu, że chwilę zajęło mi zorientowanie się, że browary wciąż są na sklepie, a na jedną z palet z nimi mało nie wlazłem.

* No, trochę przesadziłem. Mojego obecnie ulubionego browara Tesco nie prowadzi.