Psy nie mają szczęścia do reklamy

Rok 2009 nie będzie dobrze wspominany przez nasze psy. Najpierw zachęcano nas do faszerowania ich suchą karmą Pedigree Pal, po której psy albo nie srały wcale, albo srały suchymi, kanciastymi bobkami, raniącymi delikatne psie tyłki. Kolejny marketer idzie dalej – jego produkt ma wszelkie zadatki ku temu, aby wysłać psy na tamten świat.

Co zaskakujące, tym krwiożerczym marketerem okazuje się być Wedel, w którego ostatniej – pozornie leniwie łagodnej – reklamówce widzimy coś, co jest zapewne ostatnią drogą grupki sympatycznych psiaków. Drogą, w którą wybrały się zapewne po spożyciu niebiańskiej w smaku wedlowskiej czekolady.

 

Drogą przedstawioną metaforycznie oczywiście, bo jeśli by pójść w dosłowność, to psa nakarmionego czekoladą poznaje się po:

  • wymiotach
  • biegunce
  • wzmożonym oddawaniu moczu
  • drżeniu mięśni
  • przyspieszonym oddechu
  • arytmii
  • drgawkach
  • zapaści
  • śmierci

Większość tych objawów jest oczywiście mniej fotogeniczna niż rozbijanie się granatowym Lamborghini po torze wyścigowym.

Dla zainteresowanych: jak podaje Animalia.pl (skąd przepisałem powyższą listę), aby wyprawić małego ciułałę w zaświaty, wystarczy 15 gram gorzkiej czekolady. Dalmatyńczyk musiałby pewnie zeżreć więcej niż tabliczkę, jeśli chciałby do niego dołączyć.

Swoją drogą to ciekawe: skoro eskterminacja jednego ciułały wymaga tak niewielkich nakładów, to jak to się dzieje, że ta irytująca rasa jeszcze łazi po świecie?

Warto odnotować, że to kolejna kampania, w której Wedel porusza tematykę z pogranicza życia i śmierci, co świadczy o artystycznym zacięciu firmy i ambicjach wykraczających poza wzrost udziału w rynku. Czapki z głów.