Nie chciało mi się

Wcześniej nie chciało mi się sprawdzać, czy Plusowi udało się wreszcie zaoferować wreszcie nielimitowany Internet bez limitów. Teraz sprawdziłem.

Ostatnim razem mi się nie chciało. Nie chciało mi się grzebać po regulaminach i sprawdzać, czy Plus bierze sobie do serca powiedzenie „do trzech razy sztuka” i czy w związku z tym udało się tej sieci – za trzecim razem – zaoferować wreszcie usługę nielimitowanego dostępu do Internetu, w której nie byłoby limitów.

Nie chciało mi się, nie sprawdziłem, spytałem publicznie Plusa, nie dostałem odpowiedzi.

I nic dziwnego. Gdybym był Plusem, też bym nie odpowiadał. Bo limity są. A ich konsekwencje są wręcz rozrywkowe.

Na pierwszy rzut oka sprawa jest prosta: w ramach swojej nowej (?) usługi, Plus oferuje nielimitowany dostęp do Internetu w zasięgu sieci LTE oraz solidny pakiet danych do wykorzystania na czas, w którym klient pozostaje w zasięgu nadajników starszej generacji.

Brzmi całkiem fair, prawda?

Istotnie, jednak jak na ironię to właśnie w słowie „fair” jest pies pogrzebany. I tkwi w nim diabeł. Oraz cały w nim szkopuł.

Bo zaglądając do regulaminu usługi, znajdziemy w nim – konkretnie w par. 2 – taki oto fragment:

11. W celu umożliwienia wszystkim Abonentom sprawiedliwe korzystanie z sieci Polkomtel stosuje zasady Fair-Usage-Policy („FUP”). Celem FUP jest zapewnienie każdemu z Abonentów możliwość sprawiedliwego korzystania z Usług niezależnie od ilości przesłanych danych. Realizowane jest to poprzez przydzielanie odpowiednich wartości parametrów dostępu do sieci telekomunikacyjnej zgodnie z rosnącym zużyciem danych, w tym obniżenie prędkości transmisji danych do prędkości minimalnej 32 kb/s.

12. W celu realizacji FUP Polkomtel zastrzega sobie możliwość zmiany parametrów technicznych transmisji danych po przekroczeniu w jednym Okresie rozliczeniowym:

a) 30 GB przesłanych i odebranych danych przy wyborze Promocyjnego Planu Cenowego Ja + Internet LTE 30 GB,

b) 50 GB przesłanych i odebranych danych przy wyborze Promocyjnego Planu Cenowego Ja + Internet LTE 50 GB,

c) 80 GB przesłanych i odebranych danych przy wyborze Promocyjnego Planu Cenowego Ja + Internet LTE 80 GB,

d) 100 GB przesłanych i odebranych danych przy wyborze Promocyjnego Planu Cenowego Ja + Internet LTE 100 GB,

13. W przypadku zmiany parametrów technicznych transmisji danych, Abonent zostanie poinformowany za pomocą wiadomości SMS o możliwości przywrócenia pierwotnych parametrów technicznych transmisji poprzez zamówienie jednego z płatnych pakietów Plus Internet extra zgodnie z obowiązującą promocją „Plus Internet extra” opisaną na stronie www.plus.pl/pie.

Źródło: regulamin promocji.

Ja może sobie pozwolę na wciągnięcie z powyższego fragmentu pewnego wniosku:

Zgodnie z regulaminem, w usłudze promowanej przez sieć Plus jako „Internet LTE bez limitu danych”, możliwa jest sytuacja, w której miesięczny limit na przesył danych w ramach sieci LTE, po przekroczeniu którego prędkość spadnie do 32 kb/s, ustalony zostanie na poziomie 0 GB (słownie: zero).

 

Tak, tak – cała transmisja w LTE z prędkością 32 kb/s. To jak jazda na autostradzie, ale poboczem. I sankami. I w środku lata.

Myślicie, że to niemożliwe? (To znaczy nie pytam o te sanki – nie traktujcie tego jako wyzwania i nie próbujcie tego… no, w domu). No to wyobraźmy sobie taką sytuację: wyjeżdżamy na wakacje w dzicz (na potrzeby niniejszego tekstu przyjmijmy, że dzicz to dowolne miejsce – na przykład gospodarstwo agroturystyczne nad jeziorem – w którym mamy zasięg mobilnego Internetu 3G, czyli oczko słabszego, niż LTE). Chcąc umilić sobie wieczory czymś bardziej pasującym do naszego stylu życia niż bezsensowne siedzenie przy ognisku i kontemplowanie spadających gwiazd, wypełniamy je seansami filmowymi z laptopa czy tabletu, który ze sobą wzięliśmy.

Tak się składa, że na początku naszego wyjazdu przypada nam początek okresu rozliczeniowego; limit danych (którego przecież nie ma) zeruje nam się w dziczy i zaczyna biec od zera, połykając kolejne gigabajty z puli, którą mamy przeznaczoną na dane w transmisji poza zasięgiem sieci LTE.

Do końca wyjazdu, odliczając sobie seanse z aptekarską precyzją, zużywamy cały wspomniany pakiet. Powrót do domu zamierzamy uczcić w miejskim stylu pizzą, piwem i powtórką ostatniego sezonu „Gry o tron”, którą obejrzymy bez zgrzytów, dzięki powalającemu prędkością i nielimitowanemu Internetowi LTE – gdyż teraz, znajdując się w zasięgu sieci LTE, zapominamy o limitach, prawda?

No prawda. Konkretnie to trzeci z Tischnerowskich rodzajów prawdy.

W domu okazuje się bowiem, że Plus skorzystał z uprawnień, jakie dają mu ust. 11 i 12 regulaminu, obniżając prędkość przesyłu danych do 32 kb/s.

Przypomnijmy tu może, że 32 kb/s nie pozwolą prawdopodobnie nawet chwycić za telefon i napisać na fan page’u Plusa, co o nim myślimy, bo z tego co kojarzę, aplikacja Facebooka odmawia współpracy z tak wolnym łączem.

Co prawda formalnie oraz technicznie rzecz biorąc, korzystamy z sieci LTE, ale zdaje się, że – parafrazując klasyka – nie o takie LTE walczyliśmy.

Aby nieco przybliżyć skalę problemu: przesłanie MMSa ze zdjęciem o wielkości 160 KB (czyli o gabarytach i jakości dość mizernych) przy takiej prędkość trwałoby 40 sekund. W tym czasie, w sieci LTE pracującej z prędkością 75 Mb/s, a więc z połową swojej maksymalnej przepustowości, udałoby się przesłać 375 MB – czyli jakieś kilkadziesiąt do setki zdjęć wykonanych amatorską lustrzanką.

Na szczęście, jak sam się zobowiązał w ust. 13, wysłał też SMSa z informacją, jak można dokupić – do Internetu LTE bez limitów – dodatkowy pakiet danych.

A odkładając na chwilę kpiny (?) na bok – czy taki scenariusz jest realny? Jak duża jest szansa, że cały limit nie-LTE w danym okresie rozliczeniowym przepuścimy, zanim jeszcze trafimy w zasięg stacji bazowych z LTE, po czym Plus – wykorzystując w pełni zapisy regulaminy – od razu zamieni nasz modem w ślimaczącego się żółwia, ewentualnie – poruszającego się żółwim tempem ślimaka?

Pewnie niewielka. Ale przecież nie musimy przepuścić całego limitu poza LTE, żeby Plus mógł ukrócić nasze serialowe pasje i inne internetowe harce po przekroczeniu limitu odpowiednio 30, 50, 80 i 100 GB – możemy również dobrze osiągnąć te limity w ramach transmisji LTE i to już daje sieci prawo, by – cytuję – „w celu realizacji fair usage policy” przydzielić „odpowiednie wartości parametrów dostępu”, w tym także obniżyć „prędkości transmisji danych do prędkości minimalnej 32 kb/s”.

Czy Plus będzie skwapliwie korzystał z tej możliwości?

Chciałbym wierzyć, że nie – i przypuszczam, że rzeczywiście raczej nie będzie.

Dlaczego więc Plus nie wskaże wyższych limitów w Internecie LTE bez limitów – na przykład 2- czy 3-krotności limitu transmisji poza LTE? Albo po prostu nie wykreśli tych limitów dla transmisji LTE w ogóle?

To proste. Bo nie chce pozbawiać się możliwości skorzystania z nich.

W ramach fair usage policy.

***

Właściwie powinienem teraz wziąć na warsztat pozostałych trzech operatorów i zobaczyć, jak sprawy wyglądają u nich – bo poza Orange, każdy z nich ma w ofercie usługę, którą przedstawia jako „Internet bez limitów”.

Mógłbym, ale mi się nie chce. Nie chce mi się po raz kolejny przekonywać się, że wystarczy przyjrzeć się trochę bliżej obietnicom telekomów, by przekonać się, że niemal zawsze rzeczywistość kryjąca się za nimi skrzeczy wręcz niemożebnie. I jest w zasadzie nudna i wtórna, bo poukrywanie kruczków i haczyków w liczących dziesiątki tysięcy znaków regulaminach i cennikach naprawdę nie wymaga jakiegoś szczególnego wyrafinowania.

Podobnie jak wyrafinowania nie wymaga żądanie od klienta, aby podpisem na umowie zaświadczał, że owe regulaminy przeczytał. I zgadza się na ich postanowienia.

Po prostu mi się nie chce poświęcać kolejnych godzin na wertowanie regulaminów i wyszukiwania w nich zapisów urągających przyzwoitości, szczególnie w świetle składanych przez działy marketingu obietnic. Inni czekają, by zagościć na gościnnych łamach Maltretingu. A te godzinny powinien zresztą poświęcać ktoś inny, w ramach swoich obowiązków statutowych.

Plus bajki o braku limitów opowiada już od co najmniej trzech lat. Czy muszą minąć kolejne trzy – tak jak w przypadku T-Mobile minęło sześć – aby wreszcie zajął się nimi UOKiK?

Czy też jest to instytucja istniejąca tylko teoretycznie?