Sezon na Paha Men

Akcja Rexony, o której parę dni temu wspominałem na FB, okazała się całkiem inspirująca. Co ciekawe, inspiracja nie naszła mnie w typowym dla mnie momencie, czyli pod prysznicem lub w czasie sikania. Pod prysznicem nie miała szans, bo od kiedy parę dni temu szlag trafił mi brodzik, z prysznica nie korzystam. Można by się zastanowić dlaczego nie naszła mnie w czasie sik… Cholera, czyżbym zbaczał z tematu?

Najwyraźniej tak. Ale jak się powiedziało „a”, to trzeba powiedzieć „b”, albo chociaż „ą”.

Uprzedzając ewentualne głosy oburzenia nazbyt pruderyjnej części czytelników: nie, wcale nie jestem porąbany. Niedawno czytałem wyniki badań poważnych naukowców, którzy wykazali, że ludzie właśnie branie prysznica i sikanie wymieniają jako najczęstsze okazje, przy których nachodzą ich dobre pomysły.

Skoro już jesteśmy przy (nieczynnym chwilowo) prysznicu: wyobrażacie sobie mnie pod prysznicem? Ten strumień wody rozbijający się o wspaniale wyrzeźbione przez naturę ciało… ten kilkudniowy zarost w stylu latynoskiego macho… Gorąca para podkreślająca atmosferę pożądania…

Kobiety mdleją z ekscytacji, faceci zaciskają pięści z zazdrości…

No, może – jeśli wierzyć statystykom – jakieś 5%-10% facetów też powinno mdleć z ekscytacji.

Swoją drogą należałoby kiedyś sprawdzić, czy połączenie obu katalizatorów dobrych pomysłów, czyli sikanie w czasie prysznica, potęguje wenę.

Jeśli tak, to można by tę metodę polecać zdesperowanym copywriterom (dla nie-marketingowców odwiedzających maltreting: copywriter to zamorskie słowo oznaczające literata, którego największym osiągnięciem jest tekst ulotki).

Ale chyba jednak tak nie jest, bo jak się nad tym zastanowić, to – dla przykładu – część scenariuszy reklam telewizyjnych sprawia wrażenie takich wyszczanych pod prysznicem. Wdzięczne jak kamienie nerkowe.

W tym miejscu powinienem zakończyć tę przydługą dygresję i wrócić do Rexony. Dygresję rzeczywiście zakończę, ale do Rexony wrócę w weekend. I tak sporo się już naczytaliście.

PS. Tytuł wpisu jest hołdem dla kapeli Baha Men – kapeli, której bodaj największym sukcesem było pojawienie się na soundtracku do Shreka. Ale nie wiem, kto ich tam wpuścił.