Rozpaczliwy słownik marketingowy rośnie o 100%

Dzisiaj serwuję kolejną definicję w rozpaczliwym słowniku marketingowym. Podobnie jak ostatnio, chodzi o zamorski termin: product placement. Jak zobaczycie w definicji tego terminu, product placement jest konceptem ekonomicznie beznadziejnie rozpaczliwym (albo rozpaczliwie beznadziejnym). Jest też jednak konceptem złowrogim. Jest konceptem, który godzi w wolność artysty i bezkompromisowość sztuki.

Product placement jest bowiem odpowiedzialny za jedną z najbardziej haniebnych kart w historii marketingu: moment, gdy James Bond zaczął jeździć BMW.

Na marginesie mówiąc, James Bond w BMW to także jeden z najbardziej jaskrawych przypadków zaprzepaszczonych okazji. Przecież przy takiej przesiadce Bond powinien był zrzucić garnitur i wskoczyć w gustowny, trójpaskowy dresik od Adidasa! 

Dobra, do rzeczy:

Product placement (przeczytaj definicję) »

Bill Gates molestuje Teletubisie!

No, może nie molestuje, ale wykorzystuje. Wykorzystuje po to, by już od kołyski prać mózgi swoich przyszłych klientów. Uważajcie, drodzy rodzice! Wyrafinowana marketingowa propaganda przeciera szlaki do świadomości Waszych dzieci jeszcze zanim pierwszy raz powiedzą one „mama”. Czytaj dalej