Dwa lata temu wystartowałem po raz pierwszy w konkursie Blog Roku. Nie pamiętam, jak mi poszło. Być może tak słabo, że postanowiłem zepchnąć to wspomnienie w mroczne zakamarki nieświadomości. Tłumaczyłoby to tę tajemniczą amnezję…
Kolejny raz najwyraźniej nie był już traumą, bo zachował się po nim mały raport. Wynika z niego, że efekt był od 20% do 4900% lepszy niż rok wcześniej. Cóż, grunt to precyzyjnie oszacować efekt.
Tak czy inaczej, rok temu było już całkiem nieźle. A tym razem będzie jeszcze lepiej. Czas się wbić do finału. Dam radę. A właściwie – Wy dacie radę! W poprzednich latach królował spontan. Tym razem będzie inaczej. Tym razem mam plan. Precyzyjny i niezawodny.
[ Mały wtręt: już można głosować! ]

Kiedyś obiło mi się o oczy, że do żarcia w McDonald’s dodawany jest jakiś tajemniczy składnik zwiększający łaknienie, mający skłonić klienta McDonald’sa do zamówienia dokładki. Zapewne są to wyłącznie rojenia paranoików, chociaż…
…a styczeń miesiącem podsumowań. Właściwie to miesiącem podsumowań jest grudzień, bo wygląda na to, że znaczna część mediów i blogerów, aby nie dać się wyprzedzić konkurencji, podsumowania roku publikuje zanim jeszcze rok się skończy.
