Październik miesiącem trzeźwości

debestof2011…a styczeń miesiącem podsumowań. Właściwie to miesiącem podsumowań jest grudzień, bo wygląda na to, że znaczna część mediów i blogerów, aby nie dać się wyprzedzić konkurencji, podsumowania roku publikuje zanim jeszcze rok się skończy.

Przypuszczam, że jeśli jeszcze trochę poczekamy, ktoś wreszcie wpadnie na pomysł, aby sporządzić podsumowanie roku zanim ów rok w ogóle się zacznie.

Ale my tu gadu-gadu, a czas leci. Podsumowujmy więc. Najpierw trochę numerków. Znaczy się – cyferek.

Cyferki

W 2011 maltreting zanotował 23 tysiące odwiedzin, czyli był odwiedzany jakieś 2 razy częściej niż rok wcześniej. Liczba facebookowych fanów wzrosła mniej więcej dziesięciokrotnie – z około 40 do 470. Popełniłem 92 wpisy, czyli prawie połowę wszystkich tekstów dostępnych obecnie na maltretingu. Sporo.

I z tych 92 wybrałem te, które z różnych powodów lubię najbardziej. Niektóre z nich zresztą spodobały się nie tylko mi.

(Niektóre spodobały się na przykład pewnemu pracownikowi naukowemu pewnego uniwersytetu; w efekcie maltreting, mniej lub bardziej oficjalnie, trafił do programu nauczania wyższej uczelni!)

Literki – czyli moje ulubione teksty 2011, miesiąc po miesiącu

Styczeń: Ciekawy przypadek Krzysztofa I. – tekst utrzymany w nurcie dziennikarstwa śledczego, w którym ujawniam plany wydawnicze na najbliższe 4 dekady popularnego prezentera telewizyjnego i autora bestsellera „Jak dobrze wyglądać po czterdziestce”.

Luty: Odcinek geograficzno-biologiczny – zdecydowanie niedoceniony moim zdaniem tekst o niebezpieczeństwach związanych z zatrudnianiem waranów w reklamie kosmetyków.

Marzec: Armani: lewica nie czyta Wyborczej – wbrew tytułowi tekst poświęcony jest „społecznej odpowiedzialności biznesu”, czyli modnemu ostatnio patentowi na to, jak wykorzystać biedne sierotki w Afryce (lub kogokolwiek biednego gdziekolwiek indziej), by nabić sobie kabzę.

Kwiecień: Małe, brązowe i puka w okienko – ten tekst lubię dla jego wartości literackich (chociaż moja rekomendacja może być wątpliwej jakości – nie jestem wymagającym czytelnikiem).

Maj: Wyobraźmy sobie, że… – patrz wyżej. Maj przyniósł jeszcze jeden tekst warty odnotowania: Atomowy notebook, czyli kolejny wpis, który lubię dla jego wyrafinowanego artyzmu i starannie budowanej dramaturgii. Oraz ze względu na jego gigantyczny budżet – żeby miał o czym pisać, musiałem sobie kupić laptopa, ryzykując… sami zresztą zobaczcie, czym.

Czerwiec: Przejdź na radosną stronę życia z Old Spice – wnikliwa analiza działań marketingowych chłopaków z Old Spice’a ujawnia zaskakującą prawdę na temat klientów docelowych tej marki. Oraz Naprawdę śliski temat – szlagier sezonu na maltretingu: prawie 1700 wyświetleń, ponad 150 „lajków”, a to wszystko dzięki tekstowi o sraniu. A właściwie nie-sraniu.

A teraz będzie naprawdę zabawnie: „śliski temat” to jeden z tekstów, który trafił na uniwersytet w postaci specjalnie przygotowanego case study, zawierającego m.in. pełny tekst oraz parę zupełnie nowych oblechów (zainteresowani wykorzystaniem maltretingu w edukacji narodu proszeni są o kontakt: petrol @ maltreting.pl).

Lipiec: Soraya, pogromca męskości. I nie tylko – krótki, niedoceniony. Brzmi znajomo?

Sierpień: Spóźniłem się na Tour de France? Trudno. – skoro jesteśmy przy krótkich i niedocenionych…

Wrzesień: Sraka praptaka? A to Polska właśnie – może tego nie widać, ale to kolejny wpis zaangażowany społecznie. Jeśli myślicie o „bohaterze” tego wpisu to samo co ja, podeślijcie link do niego swoim znajomym. Niech się szerzy, jak zaraza.

Październik: We’re all gonna die again – ten tekst zapewni mi kiedyś nagrodę Nobla z ekonomii. Zobaczycie.

Listopad: Kolejny „krótki, niedoceniony”: Historia świata. O mojej ulubionej branży.

Grudzień: Maltreting.pl daje przykład. Społecznie – jeśli to ja robiłbym kampanie społeczne, to właśnie tak by wyglądały. Nie chwaląc się, w jednym z komentarzy pojawiło się słowo „genialne”. Zgadzam się w całej rozciągłości.

I to by było na dzisiaj. Pomysły na premierowe teksty już czekają.